Tuesday 10 January 2012

Backpacker's live

Do you still belive your bacpack is shity...?



Following latest trend of the BIO culture...

Monday 9 January 2012

organic

Oklepana natura..................................................


................................................... naturalny oklep.

Friday 6 January 2012

Rumunia okiem naturalizowanego tubylca...BUCURESTI

Bucuresti... przed wojna zwany Malym Paryzem, po wojnie bywalo roznie. Ostatecznie w 1977 roku po wielkim trzesieniu ziemii w Rumunii, kiedy to spora czesc miasta ulegla zniszczeniu, przelala sie czara goryczy i plan przebudowy miasta wedlug wspanialej mysli socrealistycznego postepu, zostal wdrozony w zycie. Efekt widac dzisiaj.
Coz by tutaj duzo mowic, Bukareszt jest miastem kontrastow, z jednej strony zadziwiajace ogromem monumetalne budynki a zdrugiej azjatycka codziennosc czyli polski Sajgon (cyt. A. W.).
Wiele razy slyszalem, ze miasto jest paskudne i rzeczywiscie jest , dla kogos komu zalezy tylko na zrobieniu zdjec i nastepna atrakcja... Nie ma co ukrywac do pieknych metropolii jeszcze troche mu brakuje jednakze jesli chcesz i masz odrobine zapalu, zawsze znajdze sie cos ciekawego, niezadko pieknego. Nie nalezy go przekreslac na samym poczatku na podstawie pierwszych wrazen.
Jakkolwiek dlugo by to nie trwalo to jednak patrzac wstecz (kilka lat) widac zmiany. Nie chodzi tutaj o to jakim kosztem i w jakim czasie ale wizerunek miasta sie zmienia.
Pod spodem przyklad starego (nowego - odnowionego) Bukaresztu w deszczowy styczniowy piatkowy wieczor...




Bukareszt to jedyne miasto na swiecie, ktore doznalo agresji i zostalo zniszczone w czasie pokoju...

Thursday 5 January 2012

Szczescie


Piekna kobieta, w pieknym miejscu pokazala mi, ze mozna wiele - jesli sie tylko bardzo chce...
Rumunka w Rumunii, moja zona, Lichtenbergowa...

Rumunia okiem naturalizowanego tubylca... DELTA





Delta jest jak narkotyk, raz sie z nia zapoznasz i trudno ta relacje zerwac. Tylko po co ja zrywac, jest jak kochanka i jak mama. Zakochany pedzisz tam i wracasz co jakis czas nie mogac zapomniec o wszsytkich wspanialosciach ktore oferuje, a ktore tak doskonale koja Twoja dusze oraz jak mama za ktora tesknisz, choc nie latwo jest sie wyrwac ze swiata postepu do zacofanej prowincji, ale zjesc dobrze to tylko u matki... kto ma to musi jeszcze oficjalnie przyznac ze u zony:)


Do znawcow i wielbicieli diety rybnej nigdy nie nalezalem, prawdopodobnie nalecialosci kulturowo-geograficzno-srodowiskowe mialy na to wplyw. Nigdy tez nie wyobrazalem sobie przezycia o samych rybach. A jednak to mozliwe i nie tylko mozliwe, ale i dosc smaczne... Od jakiegos czasu z rybami juz nie jestem na bakier. Powiem nawet, ze smialo mozna przezyc porzerajac ryby i to co zostalo z nich przyzadzone przez 4 dni, 3 razy dziennie i nie jedzac nic innego. W koncu wlasne odchody przybieraja zapach ryby i oddajac sie zabiegom gastronomiczno-higienicznym mozna doznac zakrzywienia rzeczywistosci...
Kazda dieta ma cos na celu, ta przynjamniej za cel miala oczyscic moj organizm z resztek wszelkiej masci scierwa, ktorym tak chetnie sie objadamy...:)